Coraz więcej firm zaciąga dług, by inwestować w Bitcoina. Eksperci ostrzegają: to strategia pełna ryzyka, mogąca doprowadzić do katastrofy finansowej.
Debata wokół inwestowania w kryptowaluty przez firmy nabiera tempa, zwłaszcza gdy mowa o zakupach Bitcoina finansowanych z zadłużenia. Patrick Jenkins, zastępca redaktora naczelnego Financial Times, bije na alarm, ostrzegając przed konsekwencjami tzw. długów korporacyjnych na Bitcoina.
W swoim głośnym felietonie Jenkins określił firmy zaciągające długi na zakup Bitcoina mianem „parady głupców”. Szczególnie niepokoi go, że niefinansowe przedsiębiorstwa emitują obligacje lub akcje tylko po to, by wejść w rynek kryptowalut. To całkowicie zmienia ich profil ryzyka – odchodzą od tradycyjnej działalności operacyjnej w kierunku spekulacji.
Wzorem wcześniejszych kryzysów, takich jak katastrofa związana z obligacjami CDO w 2008 roku, Jenkins dostrzega niepokojące podobieństwa: mechanizmy dźwigni finansowej, przecenione aktywa i nadmierny optymizm.
Dla przedsiębiorstw rozważających takie inwestycje, głos Jenkinsona jest ostrzeżeniem, a nie zakazem. Najważniejsze to podejść do tematu z rozwagą i przygotować się na ewentualne scenariusze kryzysowe.
Zachowanie przejrzystości i zdrowego rozsądku powinno być fundamentem decyzji inwestycyjnych – zwłaszcza gdy w grę wchodzi zaciąganie długu w celu zakupu aktywów o wysokim ryzyku.
Jenkins nie jest przeciwnikiem innowacji, ale ostrzega przed naiwnością. Połączenie kryptowalut i długu może w przyszłości wywołać istotne turbulencje na rynkach finansowych. Dla firm oznacza to konieczność wyjątkowej ostrożności. Bitcoin może być narzędziem dywersyfikacji, ale nie powinien być finansowany za wszelką cenę – zwłaszcza kosztem stabilności finansowej całego przedsiębiorstwa.